Dzieło Endre László Vargi

Dzieło Endre László Vargi, owoc benedyktyńskiej pracy, p.t. „Źródła i dokumenty do dziejów legionistów węgierskich służących w Legionach Polskich w latach 1914-1918”, zostało wydane w roku 2018, a więc w stulecie polskiej niepodległości. Wiele lat pracy Autora w archiwach polskich i węgierskich zaowocowały odnalezieniem 665 nazwisk byłych legionistów-Węgrów. Do legionów zaciągali się od września 1914 roku chłopcy w wieku 16-23 lat, czasem przerabiając datę urodzenia. Najmłodszy miał 14 lat, a największą grupę stanowili robotnicy. Czasem żołnierze węgierscy c.k. armii zostawali odkomenderowani do Legionów.

Wśród rannych legionistów Autor odnalazł 73 Węgrów, a Károly Kismóki był ranny 13 razy. Poległo lub zmarło z odniesionych ran nie mniej niż 38 Węgrów.

Wielu Węgrów zostało odznaczonych w latach międzywojnia przez polskie władze. Wielu też zadeklarowało chęć walki przeciwko III Rzeszy po wybuchu II wojny światowej. Ci sami aktywnie pomagali ewakuować polskich żołnierzy (i cywilów) na Węgry, a dalej – już samych żołnierzy – do Francji i na Bliski Wschód. Nie mniej niż 10 legionistów straciło życie w czasie okupacji Węgier przez Niemcy w końcowej fazie wojny.

Można zasadnie domniemywać, że motywacją dla Węgrów był ważki udział Polaków w walce o wolność Węgier podczas Wiosny Ludów. To są wszystko wiadomości ze wstępu Autora do jego dzieła. Mogłyby (i powinny?) stanowić akapit w podręcznikach szkolnych, gdy już gimnazjum w Polsce zostanie przywrócone.

Potem jednak następuje zasadnicza treść książki. Są to bezcenne materiały, wydobyte z archiwów, odnalezione w prasie lub w pamiętnikach. Napomknę tylko o paru z nich, nie opisując ich szczegółowo (to jest w książce), a jedynie przywołując poszczególne frazy.

  1. „25 września [1914] wyjechało z Nowego Targu 558 osób [Węgrów lub Polaków z Węgier] do Mszany Dolnej dla złożenia przysięgi” [dok. nr 9]

2. „Nigdy nie wolno było rozebrać się i nie bardzo można było myć się, gdyż brakowało wody. Gdy po 6 tygodniach rozebrałem się po raz pierwszy, bielizna była jak jeden gałgan, a wesz tysiące. (…) 4 tygodnie byłem we szpitalu, po wyzdrowieniu, wróciłem do pułku, który stał już wówczas na Bukowinie, w Delatynie. Stamtąd poszliśmy wśród straszliwych walk do Kołomyi” [dok. nr 92, zresztą cały ten pamiętnik bardzo ciekawy],

3. Niepozbawiony żołnierskiej urody jest dokument nr 120 „Legioniści Węgrzy 8. kompanii 4. pułku piechoty Legionów Polskich”, zbyt długi, by go tu przytoczyć, a należałoby cały,

4. Węgierscy legioniści napotykali trudności w swoim kraju. Oto krótki komentarz: „Wielmożny Pan wie, co oznaczało wówczas opowiedzieć się za sprawą Polaków (…) Tych przykrości dwukrotnie doświadczyli chłopcy węgierscy na froncie i w kraju.” [dokument nr 126].

Tak płynęła owa szczególna historia, nieostatnia przecież w dziejach dwu narodów. Gdyby nie autor, cóżbyśmy o epizodzie legionowym Węgrów wiedzieli?

Witold Kaliński